Obserwatorzy

czwartek, 28 lutego 2013

Zwykła środa + Liebster Award;) + It's Only a Picture Tag^^

Hej Miśki;) Dzisiejszy dzień minął mi szybko i przyjemnie;) Wstałam w miarę wyspana, wypiłam kawkę z Miśkiem, posiedzieliśmy chwilkę razem. Nawet się nie spostrzegliśmy jak minęło południe, potem 14 i Marcin musiał jechać do szkoły... Ja w tym czasie nadrabiałam zaległości blogowe (stąd TAGI, które zaraz się pojawią), wietrzyłam pościel, ogarniałam w domu... Dzień był taki piękny i ciepły, że chciało się żyć! 13 stopni! To niebywałe;) Może nareszcie przyszła wiosna i już nie będzie miała zamiaru nas opuszczać?:)
Zadzwoniła do mnie dziś pewna pani z informacją, że jutro mam rozmowę o pracę i od razu krótkie szkolenie. Nic wielkiego, zwykłe inwentaryzacje nocne... Ale zawsze to jakiś grosz wpadnie;) Po 17 napisał Misiek, żeby mu zrobić jakąś dobrą kolację, żeby miał jak wróci. Nie zdążyłam jednak, bo Mój Luby zamiast po 20 jak zawsze, przyjechał już po 18. Jednak wspólnymi siłami stworzyliśmy pizze;) 2 blaszki... Jedną (nie wiem jakim cudem!) udało nam się zjeść, druga została na jutro;D Myślałam, żeby otworzyć winko i zjeść sobie "jak Bóg przykazał" porządną wspólną kolację, ale przyszedł Jurek i skończyło się na piwie we trójkę;p Jutro sporo załatwień.. Trzymajcie za mnie kciuki:D



Zostałam nominowana przez Natalię z http://everythingaboutthebeauty.blogspot.com/ do Liebster Award, za co bardzo dziękuję;);* Polega on na tym, że ja odpowiadam na 11 pytań zadanych przez Natalię, następnie nominuję inne blogi i ja układam pytania dla Was;) Pytania, które dostałam:
1. Kiedy założyłaś bloga?
Bloga założyłam 14 stycznia 2013 roku, czyli bardzo niedawno;) Wcześniej prowadziłam innego (w-szponach-marzen.blogspot.com), jednak po rocznej przerwie wolałam znaleźć sobie nowe miejsce w sieci, od kontynuowania tamtego internetowego pamiętnika;)
2. Co jest twoim uzależnieniem?
Moje uzależnienie? Hmmm... Z pewnością Mój Facet;p Jestem Marcinoholiczką^^ Od kiedy mieszkam u Niego, nie wyobrażam sobie nawet 1 dnia bez Miśka;) Poza tym internet... Ostatnimi czasy blogger;D
3. Czy założenie bloga było twoim pomysłem, czy ktoś cię do tego namówił?
Hmmm... Jakieś 2 lata temu do założenia bloga namówiła mnie moja kochana Sylwia. Dziękuję jej za to;) Do powrotu i stworzenia kolejnego bloga nie musiał mnie nikt namawiać. Sama tęskniłam za tym wirtualnym światem;D
4. Które blogi (według ciebie) są bardzo dobre i zasługują na większą liczbę obserwatorów?
  Nie potrafię wybrać konkretnych blogów. Sama obserwuję bardzo dużo... Kosmetyczne, modowe, lifestylowe, fotograficzne czy twórcze (takie, na których ludzie pokazują nam swoje handmade;p Nie wiem, jak je nazwać:D)... Codziennie zaglądam na setki blogów i wszystkie są jedyne w swoim rodzaju i warte uwagi;)
5. Jaka jest główna tematyka twojego bloga?
Mój blog jest czymś w rodzaju pamiętnika... Piszę tu co mnie spotkało, jak minął mi dzień i dzielę się z Wami moimi przemyśleniami;) Marzy mi się też pisanie postów tematycznych-kosmetycznych... Recenzje, testowanie itd. I również posty kulinarne... Ale to może w swoim czasie uda się zrobić;D
6. Co denerwuje cię w niektórych blogach?
 Nie lubię krytykować innych, ale NIENAWIDZĘ gdy na innych vlogach wyskakuje mi okienko z literkami i cyferkami, które mam przepisywać, żeby komentarz został opublikowany... Masakra jakaś! Poza tym nie lubię, jak ktoś na swoim blogu w prywatnych postach "jeździ" po innych blogerach, krytykuje ich. Jeżeli już coś do kogoś ma, to nie powinien wymieniać tego kogoś z imienia i nazwiska czy podawać adresu bloga tej osoby. Krytyka jest dobra, ale nie w taki sposób!
7. Jak widzisz siebie za 10 lat?
 Widzę siebie jako kobietę spełnioną, z gromadką dzieci i mężem u swego boku;)
8. Jakie jest twoje hobby oprócz blogowania?
Gram na gitarze, lubię śpiewać... Poza tym bardzo lubię gotować i piec^^
9. Czy myślisz o jakiś zmianach na swoim blogu?  
 O tak;) Mam zamiar zmienić nagłówek, cały układ, pododawać gadżety i wreszcie nauczyć się dodawać banery^^ Jednak jeżeli chodzi o nagłówek, nie jestem chyba na tyle zdolna, żeby sama zrobić jakiś naprawdę ładny;/
10. Ile wyświetleń ma twój blog?
2058 na chwilę obecną (piszę o 16.17, opublikuję później;p);) Bardzo dużo! Jak na taki krótki czas pisania;)
11. Wolisz lato czy zimę?
Zdecydowanie wolę lato! Wolę smażyć się w temperaturze 35 stopni, niż zamarzać już przy -5 (jestem ciepłolubna^^)

NOMINUJĘ:

A moje pytania do was to:
1. Kiedy założyłaś bloga?
2. Co lub kto Cię do tego skłonił?
3. Co robisz w wolnym czasie?
4. Kto jest Twoim wzorem? Kogo naśladujesz?
5. Jakie rodzaj muzyki jest Twoim ulubionym?
6. Jakie blogi chętnie poleciłabyś swoim czytelnikom?
7. Jak wyobrażasz sobie siebie i swoje życie za 10 lat?
8. Jakie są Twoje nałogi/uzależnienia?
9. Jakie zdarzenie ze swojego życia wspominasz?
10. Największe marzenie?
11. Twoja ulubiona książka to?

 Kolejna zabawa/ Tag, do którego zostałam nominowana to "It's Only a Picture Tag";) Zaprosiła mnie do niego Kamila z bloga http://czarnulka25kosmetyki.blogspot.com. Zasady tej zabawy są proste:
1.Umieść w poście tytuł tagu i link do Kirei- inicjatorki Tagu
2. Odpowiedz na 17 pytań w formie zdjęcia - może to być pojedyncze zdjęcie, kolaż złożony z kilku zdjęć, sfotografowany rysunek, PrintScreen. Ważne, żeby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej - ewentualnie krótki podpis dozwolony :)
3.Postarajcie się, aby większość zdjęć była Wasza własna. Wtedy ten tag będzie bardziej "osobisty" i ciekawy, choć kilka pytań trochę utrudnia to zadanie (np. w przypadku pytania o życzenie).  (Ja będę niestety dodawać zdjęcia internetowe bądź obrazki zebrane na komputerze już dawno... Powód? Brak aparatu. Mój telefon już całkiem się psuje... Starych zdjęć też nie mam. Zostały na komputerze w moim domu rodzinnym;/)
4. Otaguj 7 osób :)


1. Codziennie widzisz.... 
Tapeta ustawiona przez mojego Miśka...
 

2. Ubranie, w którym "mieszkasz"?

Koszulki mojego Miśka;)Uwielbiam!
 

3. Ulubiona pora dnia?

4. Coś nowego?
Olejek, który dostałam na urodziny od moich sióstr^^


5. Właśnie tęsknisz za...

6. Piosenka, która za tobą chodzi...
Chyba każdy zna;)

7. "Nagłówek" Twojego tygodnia to...
Jak zwykle ostatnio;/

8. Najlepszy moment tygodnia?

9. Czym chciałaś/eś być jako dziecko?

10. Nigdy nie rozstajesz się z....

11. Co można znaleźć na Twojej liście życzeń.
;)

12. Twoja miłość od pierwszego wejrzenia.
Mój kochany kuzynek Miłosz;)

13. Coś, co robisz przez cały czas.
Piję herbatę;D Hektolitrami!

14. Zdjęcie tygodnia?
Chyba ostatnie zdjęcie, jakie udało się zrobić mojemu telefonowi... Moja poducha i miś;) Obok 18kowa kartka Miśka...

15. Ulubione słowo/wyrażenie?

16. Najlepszy moment roku.

17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić.
 
Mój kochany STRAŻAK;);**


Nominuję:

środa, 27 lutego 2013

Wtorek w Rzeszowie;)

Witam Was, Kochani;) Dzisiejszy dzień minął przyjemniej, niż mi się wydawało... Pomimo porannego złego humoru, strasznego bólu brzucha i niepohamowanych ataków płaczu (tak, mam okres i hormony każą mi robić rzeczy, których potem żałuję), wtorek, 26 lutego zaliczam do tych udanych;) Rano Misiek odwiózł mnie do babci. Miałam jechać autobusem, ale z tego okropnego bólu nie czułam się na siłach... Na szczęście po wszelakich możliwych prochach/znieczuleniach odpuściło i mogłam normalnie żyć;p Pojechałyśmy z babcią pozałatwiać wszystkie opłaty. Istna biurokracja! Z pokoju 23 do 37, stamtąd odsyłają do 39, potem znów do 37 z uzupełnioną deklaracją, znów 39, by ją odnieść i do kasy... Kolejka spora, jednak na szczęście nie zeszło nam tyle, co w tamtym roku... "tylko" 50 minut. Nie wiem, jak to możliwe. Miałam praktyki w banku i chociaż klient ma milion rozliczeń, rachunków itd, to nikt nie cacka się z nim 15 minut... Ale mniejsza o to;p Dobrze, że to nie był pierwszy raz i miałam już wszystko "obcykane";p Nie musiałam dodatkowo się dopytywać i nie potrzebowałam pomocy w wypełnianiu druków;) Po załatwieniu urzędów małe zakupy i do domu do babci na obiadek... Znów historia typu "Kasiu jedz!", "No, może Ci dołożyć?", "A może jednak głodna jesteś?" itd;p Jak to zawsze z babcią;) Poza tym wspominanie;) Już dawno tak nie miałyśmy... Przeróżne opowiadania z dzieciństwa, "A pamiętasz...", "A słyszałaś...", "A wiesz...";D Ile ciekawostek sobie przypomniałam! Cała zima spędzona u babci, gdy to gminie nie chciało się wysyłać pługów na nowe, niemalże niezamieszkałe osiedle (pech chciał, że my już tam mieszkaliśmy!), czasy, gdy mieliśmy sklep i babcia w nim pracowała, wybierała mnie z przedszkola, czy świetlicy i całe dnie spędzałyśmy tam razem, zabawy w chowanego, przyprawiające babcię o ogromny strach (A czy studnia przypadkiem nie była otwarta?), moje chowanie się przed wszystkimi w wannie, a siostry w szafce z przyprawami, nasze małe "wypadki" ze skręceniem kostki, uszczerbaniem zęba czy użądleniem przez pszczołę;p Mimo obaw, że będzie nudno, było ŚWIETNIE!;) Misiek po szkole (tak, dziś wrócił do szkoły po prawie półtora miesiąca przerwy) odebrał mnie od babci, wróciliśmy do domu, seans CSI Miami i tyle... Jutro Marcin znów idzie do szkoły... Zaczną się samotne popołudnia (Misiek chodzi do wieczorowego technium, 3 razy w tygodniu od 15 do 20);/ Ale jakoś sobie poradzimy;p
Ależ się rozpisałam^^ Lecę pod kołderkę! Do przeczytania/napisania;) Buziaki!;***

A i przypomniało mi się... Moja babcia jest mega nowoczesna... Przyjmuje to, że mieszkam z Marcinem z większym luzem, niż rodzice, czy często moi rówieśnicy... Mówi, że takie czasy, że nie ślub najważniejszy, tylko żeby się kochać i szanować nawzajem:D Hah;) Cudowna jest;)

wtorek, 26 lutego 2013

Coś mi się ziewa^^

Hej Hej;) Ależ dziś był nudny dzień! Jedyne, co robiłam to siedzenie przed komputerem, oglądanie tv, zywanie garów (caaaaaaaaała kuchnia!), jedzenie... Hahaha;) Marcin cały dzień robił pranie! W sumie chyba z 5!:D Tak krótki czas, a tyle się tego nazbierało... W międzyczasie jedliśmy. Czipsy, czekoladę, sernik, sałatki. Wszystko, co zostało w domu po sobocie;p Ktoś musi to skończyć. Szczerze mówiąc, już nie mogę patrzeć na te wszystkie imprezowe paskudztwa!:D Spałam z 7 czy 8 godzin, ale dalej nie jestem wyspana... A jutro muszę wstać koło 8 i jechać do babci. Znów szykuje sie jakieś wypełnianie papierków, zanoszenie ich, płacenie rachunków, rozliczenia itd... Nie lubię tego! Cały dzień z babcią to czasem za dużo jak dla mnie;p Wrócę jeszcze bardziej zmęczona;p
Po bezproduktywnym, nudnym dniu uznaliśmy z Miśkiem, że najwyższy czas na drinka;D Tak więc by tradycji kończenia wszystkiego co w lodówce stało się zadość, zaczęliśmy wykańczać stojącą w niej butelkę wódki... Cola, lód i wódka... Jednak zmęczenie, ból spowodowany odwiedzającą mnie jak zwykle nie w porę "ciotką z ameryki" czy proszki przeciwbólowe sprawiły, że dużo nie wypiłam a miałam wrażenie lekkiego odlotu;p Zauważyłam przy okazji, że flesz w telefonie mi się zepsuł... Ehhh;/ Latarka też przestała działać. Całkiem się psuje;/ Jednak macie fotkę naszego drinkowania;D

 Jak widać bardzo wyraźne... Hehe;) Nasze pyszniutkie driny;)
 A tu jeszcze koniczynkowe kostki lodu;)

Dobra, lecę spać. Dokonałam cudu. W 1 dzień skomentowałam Wasze wpisy z 4 dni! Powiem szczerze, że bolą mnie oczyska od komputera... Dziękuję Wam, że o mnie nie zapomnieliście pomimo mojej nieobecności;) Buziaki!;****

poniedziałek, 25 lutego 2013

Poimprezowo;D

Hej Kochani;) Wybaczcie, że tak Was zaniedbałam, ale już powracam do żywych, blogujących;D Ostatnio pisałam w piątek, a jest już poniedziałek rano!:O Co się u mnie działo? Sobota to porządki, porządki, porządki, kończenie sałatek, tortu, przygotowywanie domu na wizytę gości;) Przyznam szczerze, że po tym wszystkim byłam tak zmęczona, że nie miałam nawet ochoty na żadną imprezę;p Pierwsi goście na szczęście pomogli mi wszystko ogarnąć. Basia kroiła placka, Jadzia i Kinga nakładały sałatki, wyciągały szklanki, talerzyki...
Impreza nie była duża. Nasze skromne grono 11 osób jednak i tak miało problem z pomieszczeniem się przy ławie... Tomek i Ania się niestety pochorowali i przybyć nie mogli. A szkoda;p
Powiem tak, impreza była super;) Nawet nie wypiliśmy aż tyle, ale się dość dobrze bawiliśmy;D Mimo początkowego "stypowego" humoru kilku osób, po kilku głębszych wszyscy się dogadywali i nie było problemu z tym, że jeden nie zna drugiego;D Gospodarz poszedł spać po 2, a my siedzieliśmy do 6... Wtedy to moje siostry i Kinga miały autobus. Na noc (a właściwie to trudno to określić w ten sposób... lepiej będzie brzmiało "na spanie", bo przecież już było rano^^) zostały Jadzia i Ewelina;)
O dziwo nie męczył mnie kac;D Za to Misiek ledwo żył;D Jakby nie to, że o 15 przyszła Basia, do wieczora nie udałoby się go zwlec z łóżka;) Nawet nie posprzątałam wszystkiego wczoraj, bo non stop ktoś był... Dziewczyny pojechały 14.36, po 15 wpadła Basia... Zanim jeszcze Basia poszła do domu, przyszła Justyna z mamą, bratem i moim małym urwiskiem;) Niedługo po ich wyjściu mama zadzwoniła i przyjechali z tatą;)
Mój pierwszy w życiu własnoręcznie robiony tort wyszedł pyszny! Smakował wszystkim!;D
Co jeszcze mogę napisać? Po wyjeździe rodziców walnęliśmy się spać. Brakło sił na cokolwiek;D
Dziś wielkie sprzątanie i odwiedzanie Was;) Przepisy dodam na dniach, prezentami też się pochwalę;D
A teraz mykam, miłego dnia!:**


sobota, 23 lutego 2013

"Padam na ryj"

Witam;) Dzisiejszy dzień był tak trudny, jak trudny nie był jeszcze żaden dzień w tym roku... Z racji jutrzejszej imprezy, którą robimy u nas z Miśkiem, miałam naprawdę sporo roboty. Całe szczęście, że chociaż jakiś czas miałam pomocnika- była moja siostra, Jadzia. Zrobiłyśmy tort, 2 sałatki i obiad w międzyczasie;D Misiek cały dzień był u szwagra... Kolejny odcinek historii walentynkowej świnki. Tym razem wędzenie szynki i boczku. Wrócił koło 18 ledwo żywy, wymarznięty i (tu zastanawiam się, czy użyć słowa śmierdzący czy pachnący) czuć było od niego wędzoną kiełbasą?;) zjedliśmy we trójkę obiad i pojechaliśmy odwieźć Młodą na urodziny do koleżanki. Tak, moja kochana siostrzyczka zrezygnowała z długiego przygotowywania się na imprezę, malowania czy bycia na czas u koleżanki na rzecz pomocy starszej siostrze, nie wiedzącej, w co włożyć ręce;D Tak więc odwieźliśmy Ją i przy okazji pojechaliśmy do biedronki na zakupy czipsowo sokowo ciastkowe^^ Jestę bamkrutę^^ A tu jeszcze nie wszystko... Po powrocie zabrałam się za sernik i ostatnią sałatkę... Teraz czekam, aż upiecze się. Wtedy wyłączam piekarnik, wyciągam placka i idę spać. Jutro o 7 pobudka;/ O 9 muszę być w domu rodzinnym, bo przyjdzie dziewczynka na korepetycje.

 O tym najbardziej teraz marzę;p

Dziś właściwie nigdzie nie zajrzałam, u nikogo nie byłam, nic nie czytałam. To było czasowo niemożliwe... Jutro pewnie też tego nie zrobię, bo mam jeszcze zrobić muffinki, posprzątać, przygotować wszystko, ozdobić tort i... dobrze się bawić;D W niedzielę na kacu będę do Was pisać:D
A i jeszcze wstawię Wam przepisy moich urodzinowych sałatek i placków... Ale to wszystko w swoim czasie;)
Życzcie mi miłej zabawy;p A teraz lecę, bo piekarnik mnie alarmuje, że serniczek się upiekł:D

piątek, 22 lutego 2013

Kolejna noc przed komputerem;p

Witam Kochani!:) Jak minął dzień? Na początek błogie lenistwo, wylegiwanie się w łóżku przed tv, potem z Miśkiem oglądanie jakichś akcesoriów samochodowych na allegro... Czy wszyscy faceci mają trybiki w głowach poprzestawiane tak, że jak już mają dobre, sprawne auto i nic w nim nie trzeba naprawiać, to szukają, co by tu przerobić w wozie? Ehhh;p Potem zostałam sama i jakoś tak wyszło, że Robert wpadł na chwilę na kawę;) Siedział 2h, a potem przyjechał jeszcze raz, z mamą;D Chwilę posiedzieli, a po ich wyjściu i powrocie Marcina zaplanowaliśmy wyjazd na zakupy. Trzeba w końcu wszystko kupić na imprezę;D Tak więc dziś część plackowo/sałatkowa;) Wyszło tego jak zwykle więcej niż w przewidywaniach;p
Dziewczynki kochane, dziękuję bardzo za propozycje jedzonka na domówkę;) Postanowiłam jednak zrobić tradycyjnie- będą sałatki;D
Zanim jeszcze wyjechaliśmy, przyplątał się Rafcio, sąsiad Marcia. Dawno go już u nas nie było;p Jakoś tak wyszło, że pojechał z nami na zakupy. To nie był dobry pomysł! Razem z moim Marcinem zachowywali się w sklepie jak dzieci! Co to kurcze ma być? Bieganie z wózkiem, wożenie się nawzajem na nim, rzucanie w siebie produktami... Wariaci! To nic, że Rafał ma 26 lat...;/
Sąsiad się lekko zasiedział u nas przy kilku piwach i tak oto zastała nas 1 w nocy;p Misiek równie podchmielony poszedł spać, a ja ucikłam do kompa... I tak oto siedzę i komentuję, odpisuję... Jest prawie 4!:D

I jeszcze jedno... Miałam się powstrzymać do czasu przyjścia przesyłki, ale nie umiem;D Udało mi się! Pierwszy raz w życiu udało mi się coś wygrać! Sami zobaczcie Tutaj;) Moja jest ta druga, z kokardkami;) Już się nie mogę doczekać jak dojdzie do mnie przesyłka;D
Jutro pracowity dzień;/
 

czwartek, 21 lutego 2013

Planowanie, przeliczania...;)

Hej!:) Dzisiejszy dzień był nawet udany;)Obudziłam się gdzieś po 8 (O.o), pogadałam chwilę z Kingą, podczas, gdy Misiek pojechał kolejny raz do Rzeszowa (tak, pierwszym razem wyjechał koło 6:30;/). Potem zabrali mi Kinię i zostałam sama... Jednak nie na długo;) Napisała do mnie siostra, Jadzia, że mają ochotę przyjść do mnie w odwiedziny (trzeba chociaż troszkę ferie wykorzystać;p)... Jednak że nie było autobusu, moje dwa małe Misiaki szły te około 6-7km na nogach. A co jest najlepsze? Kiedy oni już wędrowali przyjechał Misiek i powiedział, że właśnie wraca z mojego osiedla... Eh, czemu nie widziałam wcześniej?? Potem odwiedził nas szwagier Marcina. Chciał mi złożyć życzenia i zobaczyć moją Jadzię, bo nigdy jej wcześniej nie widział;) Po niespodziewanej wizycie Waldka wróciliśmy do oglądania tv i rozmów. Misiek zrobił obie kolejny dzień wyłączony z życiorysu. Sprzątał w piwnicy;D Przyszedł tylko w międzyczasie na obiad, kawkę czy ciacho;) Potem wpadłam na pomysł, żeby upiec muffinki. Tak, znów je piekłam^^ O dziwo chęci pomocy zaoferował mój młodszy brat;) Michał ma 14 lat i do niedawna interesowały go tylko i wyłącznie komputery... Ostatnio zaskakuje mnie, bardzo pozytywnie;D Pomógł mi i upiekliśmy sporo cupkakesów;D Jadzia w tym czasie zajęła się myciem naczyń.. Ale błagam, nie pomyślcie, że ją wykorzystam... Ona sama chciała. W przeciwieństwie do mnie bardzo to lubi, a w domu ma zmywarkę więc nie ma sensu, żeby ręcznie myła "bo chce";D Potem odwieźliśmy małolatów i wstąpiliśmy na chwilkę do mojego kochanego Miłoszka. 3-letni kuzyn jak zwykle, gdy Marcin jest obok, zaczął mi dokuczać i znów odbijali piłką, ciesząc się niezmiernie, gdy ta akurat "niechcący" uderzyła w moją głowę;/ Łobuzy! Dobrze przynajmniej, że to była piłka leciutka, balonowa;D
Potem powrót do domu... Misiek poszedł się kąpać i wiecie, co mi zrobił?? Wykończył całą ciepłą wodę;// Ehhh, faceci;D Myśleliśmy jeszcze sporo na temat kosztów zbliżającej się domówki urodzinowej... Liczyliśmy ile czego potrzeba, ile poszło nam na sylwestra, przy podobne ilości gości... Zastanawiam się, co zrobić do jedzenia... Oprócz ciastek, placków czy przekąsek, typu czipsy... Czy sałatkę, czy kanapki, czy może jeszcze coś innego? Może mi doradzicie? Tak, żeby było smacznie i nie dużym kosztem;p
Tyle na dziś...
A i uporałam się z komentowaniem Waszych blogów;) Pozostały mi tylko Tagi;D

Hihi;)

wtorek, 19 lutego 2013

Urodzinowo;)

Misiaczki moje najukochańsze (poza moim Miśkiem, który jest jeden jedyny)! Dziękuję bardzo za życzenia;) Dzisiejszy dzień minął świetnie, mimo, że z rana trochę się naharowałam, bo w domu był mały syfik, ale udało mi się doprowadzić wszystko do stanu używalności;D Sprzątałam sama, bo Marcin pojechał do Rzeszowa z siostra... Potem wpadł mój brat i siostra i pomogli mi z obiadem^^ Oprócz babci była cała moja rodzinka... Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, i w końcu moi pojechali. Została tylko babcia, która jak zwykle dużo mówiła;) Że jej się bardzo bardzo podoba, że fajnie sobie mieszkamy, że ładne meble w kuchni, że wszystko wysprzątane, że wyobrażała sobie wszystko inaczej... Wpadła też Kinga z Robertem i tak jakoś wyszło, że Kinia została na noc;) Odwieźliśmy babcię i otworzyliśmy winko... Piję kolejna lampkę i w główce mi wiruje;) Oj, to już nie to, co 2-3 lata temu... W literki nie trafiam... Obiecałam, że nadrobię w komentowaniu, ale wybaczcie, nie dziś... Idę kończyć winko i spędzić resztę wieczorka/nocy z Moim Najukochańszym Na Świecie Misiakiem;)) Dzień uważam za jak najbardziej udany i pozytywny;)) Do jutra, pozdrawiam,
STARA DUPA^^


Przygotowania;)

Witam witam! Jak będziecie to czytać, już będą moje urodziny;) A puki co, zdaję relację z przygotowań na mały obiadek... Dziś się nawet wyspałam, więc po zwleczeniu się z łóżka, od razu miałam ochotę na porządki;) Jak pisałam wczoraj, babcia przyjedzie na obiadek. Miałam kupę roboty, a i tak nie wszystko jest zrobione. Trzeba wstać o 8 i dokończyć sprzątanie i zrobić obiad;) Nie piekłam placka, tylko muffinki;) Moje najczęściej przyrządzane wypieki;) Zrobiłam ich tyle, że nawet jak wpadnie moje rodzeństwo, powinno wystarczyć;) To, co zdążyłam posprzątać, czyli pokój gościnny, zostało i tak z powrotem nabałaganione;p Przyszła Justynka z Maksiem i mały jadł czipsy w całym pokoju;) Taka norma u niego;) Naczynia, które wymyłam i wysprzątana kuchnia także zostały znów pobrudzone, gdyż późnym wieczorem, a w sumie to wczesną nocą robiłam wypieki;) Ale wyliczyłam sobie, że jeżeli wstanę o 8, to do 13 się ze wszystkim wyrobię;p Misiek mi dużo nie pomoże, bo koło 10 jedzie z siostrą do notariusza. No cóż, jakoś sobie dam radę;) Kiedyś, jak mieli przyjechać moi rodzice, posprzątaliśmy w niecałe 45 minut;)
Z Sylwią się znów nie widziałam;/ Szkoda... Mam nadzieję, że jeszcze na feriach uda nam się pogadać;)
Teraz siedzę, odbieram smsy, czytam życzenia na facebooku... Że też ludzie nie mają spania, tylko piszą^^

Miśki, chciałam Was przeprosić, że dziś nie wszystkich odwiedziłam, nie każdemu odpisałam... Nie wyrobiłam z czasem, a chcę chociaż chwilkę się przespać. Jednak obiecuję poprawę^^ Zajrzę do każdego i wstawię zaległy tag;)
Buziaczki wszystkim;) Jestem staraaaa!;/


poniedziałek, 18 lutego 2013

Starsi ludzie lubią gadać...;)

Witam późną porą (jak przeczytacie, najprawdopodobniej późno już nie będzie)!;) Jak Wam minął weekend? My z Miśkiem byliśmy dziś u mojej kochanej babci;) Pojechaliśmy tam po południ, koło 17... Jak zwykle było pełno ciastek i hasełka typu "czemu nie jesz?", "No może jeszcze jedno?", "Może zrobić wam kanapki?", "Co jeszcze chcecie zjeść?" itd:) Jak każda babcia!:D Nie byliśmy tam już chwilę... Dobre 3 tygodnie! A u mojej babci to niedopuszczalne! Mieszka sama w malutkim mieszkanku w bloku i jest jej nudno... Zawsze ogromnie cieszy się z odwiedzin:D Ma z kim pogadać. Dziś padła kolej na nas. Więc prze około5 godzin słuchaliśmy, chwilami przytakując;) Babcia uwielbia, co ja mówię, ubóstwia plotki, ploteczki i wszelkiego rodzaju gadaniny:D Opowiadała o weekendzie w SPA, który otrzymała w prezencie świątecznym od mojego wujka, a swojego syna, o tym, że upolowała futro w niskiej cenie "na szmatach", o koleżance, która zawsze chce do niej przyjść jak akurat ma gości, o chłopakach moich kuzynek, studentkach, mieszkających nad nią, które się tłuką po 22... Ah, jak ja kocham wizyty u babci:) Dawniej, jak byłam dzieckiem, mieszkaliśmy razem z Nią. Już wtedy jak obraziłam się na rodziców, uciekałam na noc do babci. Co z tego, że spała za ścianą?:) Potem rodzice wybudowali domek na nowym osiedlu, 3km od rodzinnego domu babci i Ona została sama. Nie dziwię się, że wolała się przeprowadzić do miasta, do małego mieszkanka, na dodatek 5 minut drogi piechotą od swojego syna, niż mieszkać sama w dużym domu, palić w piecu i radzić sobie z tym wszystkim... Ja pewnie też bym tak postąpiła:)
Od kiedy mieszkam z Miśkiem, babcia przy każdych odwiedzinach daje nam "prezenty" przydatne w domu... Firanki, które kupiła, a nie używa, obrus, bo kupiła inny, kubki, bo ja takie lubię itd:) Dziś także wróciliśmy z workiem domowych "przydasi";D Babcia została zaproszona na obiad we wtorek (moje urodziny), z czego bardzo się cieszyła, gdyż jeszcze nie widziała, jak sobie mieszkamy;p Trzeba wykombinować jakieś dobre jedzonko:D
Jutro chyba wreszcie zobaczę się z Sylwią!:)) Cieszęsięcieszęsięcieszęsiębardzo!;) I znów zastała mnie godzina 3! Ehhh;p Mykam!:D


Hahah;) Nie wiem czemu, ale właśnie tak wyobrażam sobie mnie i Miśka za jakieś 40-50 lat;)

niedziela, 17 lutego 2013

Męcząca sobota;/

Hej! Dziś po nocy spędzonej u Miśka pojechałam koło 10 do domu rodzinnego. O 11 miała przyjechać dziewczynka, której udzielam korepetycji z angielskiego. Jednak jej nie było. Nie dała nawet znać. Po prostu czekałam i się nie doczekałam. Potem powiedzmy, że pogodziłam się z siostrami, zaprosiłam je na sobotę na urodziny, dostałam od mamy kosz pełen jedzenia, foremki do ciasteczek, papilotki do muffinek i kilka innych rzeczy i wróciłam do siebie, po kilku wyjazdach tu i tam;p Mama wie, że lubię bawić się w pieczenie;D Jak dobrze, że mam nowe foremki.. Dzięki temu będę miała nowe chęci na tworzenie pyszności^^ Ledwo zabrałam się za sprzątanie, przyszedł Kuba. Nie zdążyłam nawet dobrze z nim pogadać i wpadli moi rodzice i siostry. Byli na zakupach i kupili mi buty;) Posiedzieli chwilę, ja znów wróciłam do sprzątania, ale wiele nie zrobiłam, bo przyszła Basia;) Pooglądaliśmy kabarety, pogadaliśmy we trójkę. I co z tak pięknie rozpoczętym wieczorem? Zjawił się wujek/sąsiad. Ehhh... Siedział jeszcze dość długo... Już dawno Misiek odwiózł Barbarę, a on nadal siedział i nie miał ochoty się ewakuować... ;p W końcu po kilku piwach sobie poszedł, ale przy okazji załatwił mi Faceta... Misiek i Jego niezbyt mocna główka mieli dość;D Zostałam sama... I tak siedzę do tej pory. I planuję sobie jutrzejszy dzień. Czy jechać do babci? Czy odpocząć? Może oglądnąć razem dobry film, lub poczytać książkę?
Szkoda, że Sylwia nie przyjechała... Tak bardzo się za nią stęskniłam. Nie widziałyśmy się kupę czasu! A dawniej? Ne mogłyśmy tygodnia bez siebie wytrzymać! Mam nadzieję, że uda jej się wpaść do mnie w najbliższym czasie...
Lecę spać... Może dziś uda mi się zasnąć bez większych problemów po wczorajszej nocy, kiedy to zasnęłam jak było już zupełnie jasno... Niecałe 3 godziny to zdecydowanie zbyt mało! Do napisania;) Buziaki!;***

Dobrze mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć;) Kocham!;**

sobota, 16 lutego 2013

Mialam spać w domu... Ale...

Hej! Jest po 3 a ja nie śpię... To będzie długa i męcząca noc... Zacznijmy od tego, że ostatniej nocy też nie mogłam spać. W domu było 14 stopni i nawet pod kołdrą, przytulona do Miśka cała się telepałam;/ Rano miała przyjechać Ewelina, jednak zrezygnowała z rozmowy o pracę. Tak więc zamiast do 7.30, spalam 2 godziny dłużej. Potem pojechaliśmy do Rzeszowa pozałatwiać wszystko i kupić szwagrowi mięso do dokończenia wyrobów z wczorajszego zwierzątka. Chwilę posiedzieliśmy u Agi i Waldka, a potem do domu. Późnym popołudniem wreszcie udało mi się pojechać do Justyny;D Nie pogadałyśmy długo, bo mały marudził, jednak zawsze chociaż ta chwilka pogaduch była miła:) Potem Misiek odwiózł mnie do domu rodzinnego, gdzie miałam spać, z racji jutrzejszych korepetycji. I już myślałam, że będę pisać kolejnego posta o tym, jak tęsknię za Nim, ale... Po powrocie do domu przeżyłam mały szok. Nadmienię tylko, że ja nie wyprowadziłam się z domu tak całkiem. Spałam częściej u Miśka, ale miałam w rodzinnym domu też łóżko i większość swoich rzeczy. Co za problem? A jednak. Moja siostra chcąc mieć kąt dla siebie zrobiła straszne przemeblowanie. Moje rzezy trafiły na strych. Bez mojej wiedzy, przeglądnięcia ich. Trochę się zezłościłam, na co druga siostra, Gośka odpowiedziała mi: "Nie masz się o co czepiać, to przecież nie jest Twój pokój... " Poczułam się, jakby mnie dosłownie wyrzucono z własnego domu... Jakby wszystko było ze mną ustalane, to ok... Ale nie, bo wszystko na szybko, bo koleżanki przyszły i musi być pięknie. Ehhh... Tata o dziwo był po moje stronie, mama się nie odzywała. Z płaczem zadzwoniłam po Marcina i tym oto sposobem znalazłam się tutaj... Planujemy na tygodniu przyjechać do mnie do domu i zabrać ze strychu moje klamoty. Ale ubrania też, żeby nie było tak, jak do tej pory, że skoro mnie nie ma, wszyscy sobie ich używają. Smutno mi... Nie mogłam długo dojść do siebie po tym zajściu, jednak Misiek przytulił mnie, powiedział, że mnie kocha i że jestem u siebie... Ciekawe, jak to teraz będzie...


A jutro jak dobrze pójdzie, wreszcie zobaczę się z Sylwią...

piątek, 15 lutego 2013

Święto przesunięte na czas bliżej ni określony...

Hej! Ahh, jak wszędzie czerwono i pełno serduszek;D Ja miałam ciut inne walentynki, niż Wy wszyscy... Rano czekałam na Miśka, który pojechał ze szwagrem na zakupy. Aaaale mi się dłużyło;/ Zrobiłam sobie na śniadanko pyszną sałatkę owocową. Z nudów;p  Jak wreszcie przyjechał, z kolejnym kwiatkiem dla mnie (ale on kochany^^), dowiedziałam się, że długo nie posiedzimy w domu, gdyż Jego szwagrowi pada zwierzątko hodowlane i trzeba z nim zrobić porządek (czytaj, o zgrozo, przerobić na mięso)... Takie są uroki mieszkania na wsi... Chociaż w sumie my nie mieszkamy na jakieś strasznej wsi. Na przeciw mamy całą strefę ekonomiczną i pełno nowych firm.. Jednak siostra Miśka mieszka kilka kilometrów dalej. Tu wiejskie klimaty zachowały się do tej pory. Tak więc moje walentynki wyglądały tak, że od godziny 15.30 ja bawiłam Jasia, 9cio miesięcznego chrześniaka mojego Marcina, a reszta pozbawiała życia świnkę!;(( Aż mi się niedobrze robi, jak o tym myślę. Sprawa wypadła nagle, bo była planowana na marzec. Jednak zbytnio zadowolona nie byłam. Miałam łzy w oczach, kiedy dowiadywałam się, że zejdzie "jeszcze o godzinkę dłużej".. I tak kilka razy. W końcu wróciliśmy po 22, żadne z nas nie miało siły na cokolwiek... Nasza kolacyjka z winem została przesunięta;/ No trudno. Może po świętujemy bardziej uroczyście moje urodziny, które już we wtorek? Jutro z rana przyjedzie Ewelina. Ma rozmowę o pracę w jednej z firm, nieopodal naszego domku;) Fajnie by było, jakby tu pracowała. Miałybyśmy więcej okazji się spotkać;) Lecę próbować zasnąć... Buziaki!;**



czwartek, 14 lutego 2013

Spóźniony;p

Hej;) Piszę rano spóźniony wczorajszy post... Miałam problemy z klawiaturą. Nie wiem, co się stało;/ Najpierw za 1 kliknięciem wskakiwało po kilka literek, potem zaczął mi się komputer wyłączać;/ Masakra. A Misiek już spał i nie chciałam go budzić. Przed chwilą wymieniliśmy klawiaturę na jakąś starszą, która leżała w szafie i czekała na użycie;p Strasznie opornie się na niej pisze, ale chyba w końcu się przyzwyczaję;p Co wczoraj? W sumie nic nadzwyczajnego. Dostałam dalszą część prezentu walentynkowego;) Wielką czerwoną poduchę w kształcie serca z napisem "Kocham Cię";) Koło drugiej wpadł Robert z tatą, pogadali z Miśkiem na tematy motoryzacyjne i sobie pojechali. Potem szybkie sprzątanie i mieliśmy jechać do Justyny. Nie widziałam się z Nią ponad tydzień. Ale przyszedł sąsiad. Ten, co zawsze przychodzi nie w porę. Siedział do 21? I w ten oto sposób nie było sensu jechać późną porą do kuzynki Marcina. Potem tylko jakaś komedia i koniec dnia... Zaraz wracam do komentowania, bo mam zaległości... Połowy z Was nie odwiedziłam z powodu problemów komputerowych;/ Ale obiecuję, w miarę możliwości przeczytam wszystko;) Pozdrawiam i życzę udanego dnia;) W końcu dziś walentynki;D


środa, 13 lutego 2013

A jednak zastałam;)

Hej hej;) Jutro zaczyna się post... Ale czas szybko leci...
Dziś zostałam perfidnie obudzona przez Miśka. Nie ma się mu co dziwić, zdarł ze mnie kołdrę o 11! Wydaje się, że tak późno. Ale to dlatego, że do 5 nie mogłam spać...;/ Mój zegar biologiczny całkiem się poprzestawiał;p Zaraz po zczołganiu się z łóżka wpadła Kinga i siedziała do wieczora. Znów wypiłyśmy hektolitry herbatki;) Poza tym zrobiłam sobie domowe SPA i nareszcie czuję się odnowiona po tej chorobie;) Maseczki, żele i balsamy dobrze mi zrobiły;D
Dziś nareszcie wpłynęły na konto tak oczekiwane pieniążki i mogliśmy pojechać na zakupy. Miało być tylko to, co najpotrzebniejsze, ale wyszło jak zawsze;p Jednak jestem szczęśliwa, bo znalazłam w Biedronce jeszcze żele, które tak bardzo chciałam dostać;) Poza tym mój jakże romantyczny chłopak wymyślił, że kupi mi kwiatki już dziś, bo nie będzie specjalnie jechał po nie w walentynki... No cóż, mogło być lepiej, ale liczy się choć trochę chęci;p Miałam jechać na nockę do mojego domu rodzinnego, jednak dowiedziałam się, że Gabrysia nie da rady przyjść jutro do mnie na korepetycje. Zamiast do domu, pojechałam z Miśkiem do Basi dowiedzieć się, jak było na studniówce... Mój przyjaciel poszedł z przyjaciółką Marcina;) Tiaaa, wygląda, jakbym bawiła się w swatkę. I chyba coś w tym jest;p
Dziś się nie wyśpię;/ Jest 3, a o 6 ma mnie Marcin budzić, bo idziemy rano do Kościoła, a potem do Jego siostry... Lecę choć chwilkę pospać;p Trzymajcie się i do napisania:);**

Tak już walentynkowo i smacznie za razem;p

wtorek, 12 lutego 2013

Dzień jak co dzień...

Hej!:) Kolejny dzień, w którym nic nadzwyczajnego się nie działo... Misiek z rana pojechał do Rzeszowa pozałatwiać sprawy bankowe i dowiedzieć się, czemu nie ma jeszcze pieniążków na koncie... Ja siedziałam sama w domu i ogarniałam kosmetyki... Zauważam coraz większe braki;/ Wszystko mi się pokończyło;/ Trzeba będzie się udać na kosmetyczne zakupy, jeżeli będą pieniądze;p Po południu przyjechała Jadzia, moja siostra i pogadałyśmy pierwszy raz od dłuższego czasu. Długo się nie nasiedziała, bo miała po 18 kurs przedmałżeński. W sumie mi też by się przydało... Wieczorkiem przyjechała jeszcze Kinga. Ale mimo to, nie robiliśmy nic nadzwyczajnego. Pokazywałam jej, jak robić kreski eyelinerem, oglądaliśmy tv. Nudy;/ Mała sprzeczka z Marcinem na zakończenie dnia i tyle...
A no i zapomniałabym. Dyskutowaliśmy z Miśkiem dość długo i w różnych porach dnia na temat Benedykta XVI... To dziś chyba temat nr 1 u większości... Nie będę się tutaj publicznie wypowiadać, na temat tego, co sądzę. Nie wypada raczej;)
Skończyłam antybiotyk! Kaszlę jeszcze i mam niezły katar, ale można powiedzieć, że choroba sobie poszła. Na całe szczęście;D Nie muszę już się martwić, że zapomnę lekarstw i co najważniejsze, mogę wreszcie wyjść na zewnątrz! Siedziałam i siedziałam w tym domu... Jutro chyba jadę na noc do domu. Mam nadzieję, że uda mi się dostać do komputera i napisać u coś;p Teraz mykam spać. Może chociaż raz od dłuższego czasu zasnę wcześniej;p Buziaki!:*** (Już mogę, nie jestem chora, nie pozarażam Was;p);*****


poniedziałek, 11 lutego 2013

Lubię niedziele...

Cześć Wam!:) Dziś kolejny lazy day. Siły mi wracają, myślę, że koło wtorku/środy będę już całkowicie zdrowa, a dziś jeszcze nie w pełni, ale zaczęłam normalnie funkcjonować;) Misiek zrobił obiadek, ja tylko mu troszeczkę pomogłam, bo nie wiedział, jak zrobić sos pieczarkowy do mięska... Pomimo małej tragedii czyli przepalonego garnuszka wszystko było ok, a obiad był naprawdę smaczny;) Postarał się Marcinek, za co mu bardzo dziękuję;) Wieczorem wpadł Tomek i wypili sobie z Miśkiem po kilka piw... Jakoś tak wyszło, że z Pana Gospodarza nie było co zbierać, więc poszedł spać, a ja oglądałam moje coniedzielne seriale kryminalne. Kinga mi napisała, że nie lubi niedzieli. Dziwne. Ja uwielbiam ten dzień;) Jak sobota jest jeszcze pracowita, bo korki z angielskiego, sprzątanie itd, tak niedziela, to czas całkowitego byczenia się;) Ugotowanie obiadu, czy upieczenie placka do kawki to przecież czysta przyjemność...
Jutro Misiek jedzie do Rzeszowa do banku. Coś się stało i zablokowali mu dostęp internetowy do konta. Poza tym pieniądze się spóźniają i nadal jedziemy na pożyczkach;/
Myślałam nad listą gości na moją urodzinową domówkę, nad kosztami, listą zakupów itd. Ale jestem podjarana^^ To dlatego, że nie miałam możliwości zrobienia nigdy wcześniej urodzin. Znaczy wiadomo, w gronie rodzinnym, TAK. Ale znajomi? Niestety nie... Albo nie było środków materialnych, albo czasu, albo coś wtedy wypadało. Nawet 18tki nie robiłam. A teraz, gdy, można powiedzieć, jestem na swoim, wiem, że ani rodzice, ani nikt inny nie wtrącą się w moje plany... Żyć, nie umierać;p
Idę jeszcze pranie porozwieszać, wezmę leki i spróbuję zasnąć. Z tym ostatnio u mnie kiepsko;/ Przed 4 nie zasnę. Sowa się ze mnie zrobiła już całkowicie;)

;*



Kochani, wielkie DZIĘKUJĘ za to, że jesteście;) Lubię Wam dziękować;) Cieszę się, że mnie odwiedzacie;) Liczba wejść już jest 4-ro cyfrowa^^

niedziela, 10 lutego 2013

Lepiej;)

Cześć Miśki;) Ależ ta sobota szybko minęła... Przyznaję, że spałam do 10, a potem też nic nie robiłam zbyt ciekawego... Ale miałam gości;) Właściwie niemal ciągle ktoś był i się nie nudziłam;) Najpierw koło 11 przyjechała Kinga z Robertem. Pogadaliśmy, a potem Moje Kochanie pojechało z R. do niego po jakieś akcesoria do samochodu, a ja z moją kochaną Sąsiadeczką siedziałam u mnie. Właściwie, to leżałam, bo nie czuję się jeszcze wystarczająco na siłach, żeby normalnie funkcjonować. Oglądałyśmy jakieś pierdoły... Np. film "Gorąca laska";D Głupia komedia... oglądał ktoś może?:) Przynajmniej się pośmiałam;p Misiek w tym czasie po wizycie u mojego sąsiada poszedł na obiadek do przyszłej teściowej^^ Mamusia go wykarmiła i puściła do domu z posiłkiem i dla mnie;) Słoik zupy pomidorowej, pulpety w sosie, kasza i nawet kawałek placka^^ A ja się martwiłam, że będziemy się żywić chlebem, dopóki nie wstanę na nogi;p Zjadłam sobie zupkę (drugiego nie dałam rady), i musiałam się jakoś zmobilizować do ogarnięcia kuchni. Trwało to dłużej niż zawsze, ale udało mi się. Umyłam naczynia, ogrooomne ilości, pościerałam blaty, kuchenkę, zmiotłam... Jak ja lubię, jak kuchnia jest czyściutka;) A jutro Marcin obiecał ugotować jakiś dobry obiadek;) Już nie mogę się doczekać:) Wieczorem przyszła Basia i wujek Miśka i w ten oto sposób świętowaliśmy ostatki... Ja wyjątkowo bez % z powodu leków... Jurek zamówił pizze i postawił piwo, Basia przyniosła placka, Misiek kupił jakieś ciastka i impreza gotowa;p
Goście i jakakolwiek rozrywka spowodowały lepsze samopoczucie... Od razu zaczęłam sobie sama wmawiać, że już mi przechodzi, pomimo tego, że jeszcze nie mogę się na nogach utrzymać...
Oprócz tego głowę zaprząta mi planowanie... Myślę, czy nie zrobić jakiejś małej domówki z racji moich "sweet 21";D Jeszcze tylko 9 dni. Chciałabym zaprosić chociaż garstkę osób, z którymi się tyyyle czasu nie widziałam;)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanej niedzieli;)

;))

sobota, 9 lutego 2013

Brak sił...

Czy ja jeszcze nie mówiłam, że nie lubię być chora?;/ Ile to jeszcze potrwa? Nie mam siły na nic. Przejść z jednego pokoju do drugiego to już mega wyzwanie. Na dodatek wszyscy mnie tylko pouczają, że chorobę trzeba wyleżeć. Ale tak się nie da! Już mi się aż coś robi. Nudy!;p
Dziś dzień bez żadnych ciekawych zdarzeń/wiadomości. Spaliśmy do południa O.o Potem jak Misiek gdziekolwiek wychodził, też jakoś zasypiałam. Te lekarstwa chyba tak na mnie działają.
Zupełnie bezproduktywny kawałek życia. Leżę lub siedzę, bo jak chodzę, to znów leżę, oglądam tv, ewentualnie siedzę przed komputerem, czy z laptopem na kolanach, nawet obiadu nie dam rady ugotować. Oby ten antybiotyk zaczął działać szybko. Bo jak nie, to umrzemy z głodu, albo Misiek się będzie żywił wyłącznie kanapkami;p
Po południu wpadli rodzice. Mama mówiła, że kaszlę jeszcze więcej niż 2 dni temu, tata mnie przezywał "zdechlak"... Taka norma. Posiedzieli, pogadali. Mamusia jak zwykle z szydełkiem, tworząc kolejne cuda na zamówienie, tata układając pasjanse na laptopie... Po ich wyjściu siedział jeszcze chwilkę sąsiad. I tyle. Kompletne NIC! Jak można tak spędzić dzień?;/ Nie mogłabym tak na stałe. Tak się po prostu nie da.
Przełożyłam sobie angielski z jutra, na środę. Wolałam nie wychodzić z domu, to po pierwsze, a po drugie, nie chcę zarazić Gabrysi. Szkoda trochę, bo pieniądze bardzo by się przydały, zwłaszcza, że Miśkowi dalej nic nie wpłynęło na konto, co znaczy, że będziemy mieć cokolwiek dopiero w poniedziałek. Na razie jest jedno wielkie 0! Znaczy w sumie to -15,68, czy coś takiego. Dobra, nie będę się rozpisywać na takie mało interesujące tematy;p Idę wziąć leki i spać;p I oby jutro było lepiej;)

;)

piątek, 8 lutego 2013

Chora c.d;p

Hej! Dziś kolejny dzień mojego chorowania;/ I choć mama prosiła "nie wychodź na zewnątrz", nie dało się... Marcin z samego rana pojechał kupić pączki, potem był jeszcze w kilku innych sklepach, trochę sam, trochę ze szwagrem... Następnie Waldek wpadł na kawę i jak to zazwyczaj bywa, jak się dobierze dwóch facetów, to się śmieją z jednej baby, która ledwo żyje, ledwo mówi i ledwo oddycha;/ Ehhh... Misiek odwiózł Szwagra do domu i po przyjeździe wrócił meeeega wkurzony. Pytam się, jak człowiek "Kochanie, co się stało?" A on się drze, że ludzie to idioci, że jeździć nie umieją i takie tam. Konsternacja... Ale zaraz kazał mi się ubrać ciepło i wyjść przed dom. Oczywiście, że schody były śliskie (tak, cały dzień padał śnieg), Kasia musiała spaść właściwie z samej góry. Na szczęście na tyłek, a nie na twarz... Ale podniosłam się dzielnie, choć 4 litery bolały nie miłosiernie... Patrzę na tył auta, a tu tak: zderzak "pogryziony" pięknie przez inne auto i klapa cała wygięta! Najgorzej mnie to denerwuje, że sprawca nie został i nie dogadał się z Miśkiem, tylko zwiał. Wrrr... Nóż się w kieszeni otwiera! Nikt nie wie w ogóle, gdzie i kiedy to się stało. Jak pisałam, Misiek był w kilku sklepach. Pod większością nie ma kamer... A tak się dopiero cieszyłam, że autko nowe mamy... Na dodatek to musiał być jakiś większy samochód. Jakiś dostawczy, albo dżip. Bo za wysoko się odbił, jak na przeciętną osobówkę. No trudno;/
Co poza tym? Przespałam pół dnia. I nawet zjadłam pączki;D Ale nie lubię chorować, nie lubię lekarstw itd. Zawsze jak jestem osłabiona, to zdarza mi się mdleć. Dziś też miałam małą przygodę. Marcin zadzwonił do dzwi, a ja chciałam mu otworzyć. Wstałam z łóżka i mi się tak w głowie zakręciło i czarno zrobiło przed oczami, że nie wiem kiedy uderzyłam o ławę... Zaraz wstałam, żeby otworzyć Marcinowi, który zniecierpliwiony rzucał śnieżkami w okno, myśląc, że śpię. Jak wszedł, to się tylko śmiać zaczął. Bo od razu wiedział, co się stało. Na ziemi rozbity talerz, który leżał na ławie, cukierniczka na podłodze, a cały cukier dookoła, łupki z grejpfruta gdzieś po drugiej stronie pokoju.... Od tamtej pory miałam zakaz ruszania się z łóżka... Mam nadzieję, że to się nie powtórzy przez dłuższy czas...
Poza tym nic się nie działo. Jutro może Kinga wpadnie... Nie wiem też, czy wracać do domu na sobotę... Może lepiej zostać tu i się do końca wyleczyć...

Jutro także... Trzymajcie się! Ale buziaków nie będzie, bo Was jeszcze pozarażam;p

czwartek, 7 lutego 2013

Moje Kochanie!;)

Hej! Wiecie co, w taki dzień, jak ten, jeszcze bardziej doceniam mojego Miśka. Znaczy, żeby było jasne, nie jest tak, że zazwyczaj inaczej o Nim myślę, czy coś. Po prostu czasem zaskakuje mnie bardzo bardzo pozytywnie;) Dziś jest jeden z koszmarniejszych dni od dłuższego czasu. Cały dzień gorączka, całkowity brak sił, ledwo się trzymam na nogach i w ogóle. Co Was będę czarować... Czuję się jakby ktoś wyssał ze mnie każdą, nawet najmniejszą kroplę energii i chęci do życia. Nie lubię być chora! Na szczęście nie byłam cały dzień sama. Misiek najpierw pozwolił mi spać prawie do południa, potem był właściwie na każde wezwanie... Robił herbatki z miodem, podawał lekarstwa, odgrzał zupę i pilnował, żebym zjadła, pilnował, żeby mi nie było zimno, a gdy tylko zaczynało mnie trząść z zimna, zapewne przez gorączkę, dawał mi dodatkowo swoją bluzę... Jak ja się cieszę, że Go mam;)
Wieczorkiem przyjechała na chwilę mama. Jak się dowiedziała, że jestem chora (dzwoniła do mnie rano i słyszała, że właściwie straciłam głos), postanowiła, że przywiezie mi lekarstwa z domu, gdyż nasze zasoby się skończyły, a pieniądze, które Misiek ma zawsze na koncie koło 5-tego każdego miesiąca, akurat tym razem nie przyszły. Tak więc mama zaraz po telefonie, kolejnym zresztą dzisiejszego dnia, wsiadła w pierwszy możliwy autobus i przyjechała z pomocą, lekarstwami, masą owoców i drobną pożyczką do czasu kiedy wpłyną nam pieniążki. Mamusia też się martwi... ;)
Jutro tłusty czwartek, a ja nie wiem, czy przełknę chociaż kawałek pączka;p No, trudno... Tego jeszcze nie było w mojej karierze^^
Zaraz lecę spać,a jutro, jeżeli mi się nie poprawi, zaczynam poważnie się leczyć... Nawet antybiotyk mam już w domu.
Teraz nastąpi część z podziękowaniami, bo dawno jej już nie było;D Otóż KOCHANI! Jeszcze niedawno dziękowałam Wam za 400 odwiedzin mojego bloga. Kilka dni temu! A dziś? Wchodzę i nie mogę uwierzyć: 800! Tak szybko!;) Jestem Wam ogromnie wdzięczna!;** I oczywiście nadal zapraszam do siebie;D

Oj tak...


P.S. Przepraszam za to, że mój dzisiejszy post jest mało składny i chaotyczny.  Mam gorączkę... Zrozumcie...;)

środa, 6 lutego 2013

Wspomnienia+ tony husteczek;/

Hej Miśki;) Ah, co to był za męczący dzień... Nie znaczy to oczywiście, że był nudny, czy głupi;p Było świetnie! Odwiedziła mnie Ewelina i przegadałyśmy pół dnia. Wypiłyśmy hektolitry pysznej herbaty i zajadałyśmy się ciastkami. Nie zabrakło oczywiście wspomnień z czasów liceum i obgadania tego, co się z kim dzieje, z naszej byłej klasy. Minęło dopiero półtora roku od rozstania się z średnią szkołą, a tu tyle nowości. Każdy zaczął życie po swojemu. Niektórzy wyjechali za granice, inni się pożenili czy powychodziły za mąż, ktoś tam szuka kolejnej pracy, a następnemu rozpadł się kilkuletni związek. Tyle nowinek, że głowa mała!:) Ahhh... Zastanawiałyśmy się też, czy, gdybyśmy mogły, wróciłybyśmy się znów do liceum. Trudne pytanie... Po dłuższej rozmowie i dyskusji uznałyśmy, że pomimo tego, jak było czasem fajnie, to do murów szkolnych nie chcemy wracać. Po co to znów przeżywać? Wiadomo, że nie zawsze było kolorowo.. Ale do tego czasu, gdy miało się te 17-18 lat badzo chętnie! Ten czas imprez, 18tek, kombinacji z wejściem do klubu bez dowodu itd. Takie głupoty. Ale z tym wiąże się tak wiele wspomnień...;p Pooglądałyśmy też stare zdjęcia. To był świetny dzień! I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że znów jestem chora. Misiek pochorował się już w sobotę. Ja mierząc sobie przy nim temperaturę miałam ciągle 35 stopni. Czyli osłabienie organizmu. I chyba już wtedy mnie brało. Rano obudziłam się z potwornym bólem gardła i nosem, który dosłownie coś próbowało rozsadzić. Znów te zatoki? Brrr... Nienawidzę! Przez to strasznie się męczę cały dzień. A dziś miałam już temperaturę 37,7;/ No cóż, nie będzie wyjścia, tylko nafaszerować się tabletkami i wszelkiego rodzaju "zapobiegaczami", jeżeli jeszcze nie jest za późno i czekać z niecierpliwością, aż przejdzie. I oby przeszło, bo dość mam lekarzy;p
Co jeszcze? Dziś miałam mieć rozmowę o pracę. Jak już pisałam wcześniej. Jednak coś nie wypaliło. Dowiedziałam się tylko tyle, że MOŻE wypali jutro, czy poutrze, a MOŻE w ogóle. Człowieka trafia;/ Najwyżej wrócę do ostrych poszukiwań. Lecę się leczyć^^ Buziaki!;***

Ahhh... Takie tabletki też by mi się przydały...;p

wtorek, 5 lutego 2013

Urzędy, kolejki, biurokracja!;/

Hej Kochani! Cóż to był za dzień... Rozpoczął się od wizyty w urzędzie. Byliśmy z Miśkiem odebrać pieniądze za szkolenia... Potem małe zakupy i... Do Rzeszowa. Po co? Załatwić wyrejestrowanie samochodu, zapytać o przerejestrowanie nowego, dodatkowo pozałatwiać ubezpieczenia, polisę przepisać i inne takie "pierdoły". Nie lubię tego! Jedna kolejka dłuższa od drugiej! Tu jakaś babka się wpycha, tu facet mówi, że miał zajętą kolejkę, tam się okazuje, że brakuje papierka nr 3, a przy okienku gdzie trzeba go odebrać kolejna kolejka! Nerwy puszczają:( Ale trzeba było to pozałatwiać i mieć spokój... Następnym razem Marcin pojedzie sam. Ja nie mam tyle cierpliwości. Najchętniej stanęłabym na środku i krzyknęła "Uwaga, mam bombę!"... Zapewne przynajmniej część by uciekła, a kolejka by się zmniejszyła. Ale mam pomysły;/
Cały dzień pisałam z przyjaciółką. Z moją Eweliną, która siedziała ze mną w ławce w liceum. Nie widziałyśmy się pewnie z pół roku i już się za sobą stęskniłyśmy. Tak więc umówiłyśmy się na jutro;) Ewcia wpadnie do mnie w odwiedziny;) Jeszcze tu nie była. Nareszcie nadrobimy zaległości w plotkowaniu i omawianiu nowości;p To takie głupie, ale mimo, że mam tu Miśka cały czas, często tęskni mi się za starymi znajomymi... Z liceum, ze studiów, czy z czasów, gdy byłam ostrą imprezowiczką i co najmniej 2 razy w tygodniu balowałam w klubach... Trzeba poodnawiać przyjaźnie, znajomości. Odwiedzić tych, bez których kiedyś nie wyobrażałam sobie życia, a do których teraz napiszę raz na jakiś czas krótkiego smsa lub "hej" na gg czy fb, tak na odczepkę, żeby nie zerwać kontaktu... Ahhh... Jakbym mogła, zapraszałabym wszystkich tu do siebie na kawkę i pogaduchy;p Ale w sumie niedługo moje urodziny. Trzeba będzie pomyśleć nad jakimś większym gronem;D

Lecę spać! I już nie mogę doczekać się godziny 14, kiedy przyjedzie Ewelina;D

poniedziałek, 4 lutego 2013

Niespodziewane odwiedziny...

Hej Kochani;) Co do zdjęć makijażu mojej siostry, nie dodawałam ich, ponieważ mój kochany telefon jest już na wykończeniu i niewiele widać... Jednak skoro chcecie, proszę bardzo;) Przepraszam za jakość...
Właściwie nie widać kolorów... Jednak to jest turkus i szarości;) Wszystko z wszelakich dostępnych w domu paletek. Głównie Avon;p Zdjęcie bez lampy...
Tutaj fotka z lampą, choć troszkę kolory widać;p
No a tutaj moja kochana Jadzia zaraz przed wyjściem na studniówkę;) Z włosami próbowałyśmy coś kombinować, ale w końcu wyszło na to, że NIC nie trzeba robić, a i tak jest ładnie;) Dodam tylko, że to nie była studniówka mojej Siostrzyczki. Kolega zaprosił ją, jako osobę towarzyszącą;)

Wracając do dnia dzisiejszego... Misiek jest chory i leżał w łóżku dobre pół dnia. Wstał jednak i nareszcie, wiem, że z dużym spóźnieniem, zaczęliśmy rozbierać choinkę^^ Gwarantuję, że u nikogo dłużej nie stała;p Po prostu jakoś nie było czasu na pochowanie świątecznych dekoracji;D Ledwie zaczęliśmy, zadzwoniła Jadzia, że za chwilkę wpadną do nas. Z mamą. O jejkuuuu... Nie lubię takich nagłych i niezapowiedzianych wizyt mamusi;) W domu nie posprzątane po wczorajszej "imprezie", choinka na wpół rozebrana, kuchnia zawalona, bo w międzyczasie obiad gotowałam. No idealny moment mamusia sobie wybrała;p Na szczęście w miarę ogarnęliśmy, tak "na szybko";D Zaraz przed przyjściem mamy przyjechał jeszcze Robert z Kingą. Więc siedzieliśmy w szóstkę. A że moja rodzicielka miała wyjątkowo dobry humor, to było zabawnie;p
Jak już zostaliśmy sami, zrobiliśmy sobie kryminalny wieczór z polsatem^^ Hahah;) Tak, tak, nic nie kombinowaliśmy z filmami, tylko tak jak leciało, obejrzeliśmy moje ukochane CSI Miami, potem kolejne CSI, tyle, że NY, następnie Koście, Instynkt mordercy i Detektyw Amsterdam;) Tak więc do godziny 1.00 przeleżeliśmy przed tv i nic ambitniejszego nie robiliśmy;p Ale i tak to był udany wieczór;) Lecę spać, bo jutro zapowiada się wycieczka do Rzeszowa. Musimy przerejestrować samochód;/ Nie lubię takich wizyt w urzędach;// No ale wyjścia nie mam;p

Buziaki!:***

niedziela, 3 lutego 2013

I znów u siebie;p

Hej Miśki! Może pomyślicie, że to głupie, ale odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazłam się z powrotem u Marcina;) To takie głupie, ale tutaj właśnie czuję się jak u siebie;p W rodzinnym domu byłam dłużej, niż zazwyczaj. Siostra szła na studniówkę i to ja miałam za zadanie ją pomalować;p Poza tym dziś właśnie przypadały urodziny taty. 49te;p Miałam za zadanie zrobić dobry obiadek i upiec ciasto;) Wszystko oczywiście zrobiłam. Ale duszę się tam. Tylko czekam aż Misiek przyjedzie po mnie i wrócę "do siebie";) Ahhh... Mieliśmy gości. Przyszedł sąsiad/wujek Marcina i jego2 kolegów, Basia i Tomasz. Wszyscy w celu oblewania samochodu. Ahhh... Kiedy już wsiadłam do naszego nowego autka zapomniałam, że tęskniłam za tico...;p  Co jeszcze mogę powiedzieć? Zaraz trzeba iść spać, bo kilka drinków to dla mnie zbyt dużo;p Jutro może napiszę więcej... Dzięki, za odwiedziny, komentarze i obserwacje! Nawet nie wiecie, ile mi to radości sprawia!;) Buźka!;***

Od razu się zrobiłam głodna;p

sobota, 2 lutego 2013

Kolejna noc w domu...

Hej hej:) Dziś będzie krótko, bo późno bardzo... Jak mi minął dzień? Byłam pewna, że Misiek obudzi mnie o 8, żeby mu pomóc przy pakowaniu pierdół do auta. Zdziwiłam się bardzo, kiedy obudziłam się, a Jego nie było. Na dodatek na zegarku było... 10! Pytałam go potem, czemu mnie nie budził, skoro miałam mu pomóc, a on na to "po co, skoro tak słodko spałaś?" Ahhh... Kocham go;) Jak tylko wrócił znów rozdzwoniły się telefony w sprawie sprzedaży auta. I wiecie co? Zostało sprzedane;) I powiem Wam, że w nawet korzystnej cenie!;) Szkoda mi go było strasznie, no ale przecież sama chciałam żeby Misiek kupił inne.  Taki jakiś sentyment do naszego pierwszego samochodu... Za to wieczorkiem nabyliśmy już kolejne autko;) W bardzo dobrej cenie, "po znajomości" od mojego sąsiada;p Ahhh... Oby służyło jak najdłużej;)
Wróciłam do domu przed 23. Od tamtej pory całe 4,5h przegadałam z Jadzią, moją młodszą siostrą. Kurcze, tęskno mi. Jak co piątek... A co gorsze Miśkowi się zepsuł telefon i właściwie nie mamy kontaktu;/ Może jutro coś wykombinuje i naprawi go... Albo znajdzie jakiegoś starego trupka, który chociaż dzwonić może, albo z którego smsy będzie mógł wysyłać. Te noce z piątku na sobotę są dla mnie mega ciężkie. Chociaż na tygodniu czasem tęsknię za domem, to tę jedną noc w tygodniu trudno mi jest wytrzymać samej... Bez mojego Kochanego...;) Lecę  spać. Trzeba w końcu się położyć^^ TRZYMAJCIE SIĘ, BUZIAKI!;***

Misiek, tęsknię...;*

piątek, 1 lutego 2013

Kolejne miłe niespodzianki;)

Hej Kochani! Chyba zaczynam wierzyć, że naprawdę może być dobrze i że problemy z dnia na dzień będą stawały się coraz mniejsze i mniejsze;) Rano mama obudziła mnie telefonem z informacją, że koleś odpowiedział na moje zgłoszenie i we wtorek mam iść na rozmowę  pracę;) Tak, to jeszcze nic nie znaczy, ale zawsze jest szansa:)) Nie będę na razie opowiadać, o co dokładnie chodzi i co to za praca, żeby nie zapeszyć;p Najprawdopodobniej będzie to tylko pół etatu, albo praca "na telefon", w razie potrzeby, ale trochę pieniędzy zawsze wpadnie, a te, jakby nie było, są baaardzo potrzebne w każdym domu. Od tego telefonu wstąpiła we mnie iskierka nadziei;) Koło południa Misiek pojechał do szwagra i, o zgrozo, pojechali kupować kolejne pajacyki dla dziecka!! Ja się pytam, po co? Za dużo pieniędzy mają? Przecież wiadomo, że dziecko szybko wyrasta z ciuszków! Zwłaszcza takie jak Jasiek... No ale ja się z nikim kłócić nie będę. Jak Marcin pojechał, ja siedziałam przed komputerem jeszcze dłuższą chwilę, oczywiście nie przebrana z piżam, bo po co? Hah... Ale ja jestem leniiiiwa^^ Pewnie koło 13 się ubrałam i... Właśnie wtedy zadzwonił sąsiad zza ściany, że jest pod domem. Szczęściara ze mnie;D Ahhh, jak dobrze mieć wyczucie czasu;p Przyszedł oczywiście właściwie po nic, ale chwilę mi się nie nudziło. Przyniósł trochę mrożonek, bo sąsiadka lodówkę rozmraża i jakbyśmy nie wzięli, pewnie by wyrzuciła... A że mnie od dziecka uczono "Dają, to bierz, biją, to uciekaj", więc nie pogardziłam prezentem;p Jak Misiek wrócił, pobawiliśmy się ogłoszeniem sprzedaży autka. Opisy, zdjęcia itd. I od razu rozdzwoniły się telefony;) Jest nadzieja! Hehe;) To znaczy, że jak dobrze pójdzie, na dniach będziemy mieć nowe (nie produkcyjnie, bo używane;p) autko;) Każdy dzień mógłby być taki, jak ten. I choć właściwie nic specjalnego się nie działo, ani nigdzie nie byłam, dobre informacje, dające nadzieję same do nas przychodziły;) I to chyba na tyle... Dziękuję, że ze mną jesteście... Że czytacie moje wypocinki i pocieszacie. Że wierzycie w to, że wszystko się uda;) DZIĘKUJĘ!;***