Obserwatorzy

czwartek, 24 kwietnia 2014

Bo po deszczu przychodzi słońce, a w szpitalu nie można tkwić wiecznie... ;)

Hej hej!:) Muszę się Wam pochwalić... W piątek wyszliśmy ze szpitala! Święta spędziliśmy w domu;D Znaczy u moich rodziców, bo chwilowo tu mieszkamy. Nawet nie wiecie, ile radości może dać powiew wiatru po twarzy i widok kwitnących kwiatów po ponad miesiącu w zamknięciu;p Teraz zaczynamy "żyć" i wracamy do normalności. Staś jest coraz większy. Jak wychodziliśmy ze szpitala, ważył już 2,400kg, a od tego czasu  na pewno sporo przybrał, bo ma ostatnio straszny apetyt;) Ogólnie jest zdrowy i wszystko jest w porządku, poza kraniosynastozą, czyli za szybkim zrośnięciem się szwów czaszkowych. Za jakiś czas czeka nas operacja, ale jakoś i to przetrwamy. Będzie dobrze;) Na razie cieszymy się sobą i tym, że możemy być ze sobą we trójkę;)

Macie tu kilka fotek Stasia;)

Śpimy słodko;)

W szpitalnym wózeczku, jeszcze zanim przywieźli mi Go na salę...

Początkowe, dość oporne próby karmienia z butelki...

A tu już wcinamy;)

I już w domu u dziadków;D

Tyle na dziś, odezwę się niebawem;) Trzymajcie się Kochani!:***

wtorek, 8 kwietnia 2014

Szpitalnie...

Hej Miśki! Czas mija i mija a ja i Staś nadal w szpitalu... Ja w międzyczasie się pochorowałam... Gorączka nie dawała mi żyć i dopiero teraz po kilku dniach wracam do żywych. Jutro kończę wreszcie antybiotyk i znów będę mogła dawać Maluszkowi moje mleczko. Staś rośnie jak na drożdżach! Waży już 2030g! Przekroczyliśmy 2 kilo... Jednak z wyjściem się raczej nie pospieszymy bo moje Malidełko bardzo opornie radzi sobie z butelką... Ciągle jest dokarmiany sondą prosto do żołądka więc "ma lenia" i nie chce ssać z buteleczki. Poza tym mamy małe problemy z główką, ale wszystko niedługo będzie ok. Sądzę, że Święta jednak spędzimy na szpitalnym oddziale, ale patrząc na to z innej strony w ten sposób staną się one tak wyjątkowe i różniące się od zwyczajnych Świąt. Oby tylko wszystko było dobrze i zdrówko nam dopisywało;)
Dziękuję za gratulacje, dobre słowo;);** Przyznam, że łatwo mi nie jest, ale jak widzę Wasze wsparcie, uśmiech na twarzy sam się pojawia;)
Wielkie, wielkie dzięki! Pozdrawiam!;**


Następnym razem dodam Wam zdjęcia Maluszka już nie z inkubatora, bo od 3.04 leżymy w łóżeczku;) Szkoda tylko, że nie na sali z mamusią,,,

piątek, 28 marca 2014

20.03 - dzień, który zmienił całkowicie moje życie;)

Hej hej;) Ale znikłam;p A tak się cieszyłam, że założyli mi internet... I dzień po tym szczęśliwym wydarzeniu trafiłam do szpitala. Kolejne komplikacje w ciąży... A to dopiero 31 tydzień... Pełna strachu czekałam co się stanie dalej... czyżby czekało mnie 8 tygodni leżenia? Termin miałam na 8 maja...
Leżałam pełna strachu, ale nie potrwało to długo. Już 20 marca lekarze zadecydowali, że dla dobra dzidziusia i mojego trzeba zakończyć ciążę... Tak więc już jakąś godzinkę po ich decyzji, punktualnie o 10.00 urodził się Staś, nasz największy skarb. Mimo, że był maleńki, ważył tylko 1,620 kg oddychał sam i nie miał poważnych problemów. Teraz z dnia na dzień jest lepiej. Rośniemy, coraz więcej umiemy;) Walczymy!:) Będzie dobrze... Trzymajcie kciuki, żebyśmy święta spędzić już w domu, razem z Tatusiem;)

Zaraz po urodzeniu

I po jakichś 3 dniach;)

Pozdrowienia ze szpitala;)

wtorek, 18 lutego 2014

Pojawiam się i znikam;p

Hej hej;) Jak się pewnie domyślacie, nadal nie mam internetu;p Jeszcze pół roku temu pomyślałabym, że tak nie da się żyć, ale chyba jednak się da, skoro jakoś funkcjonuję;)
Życie ostatnio kręci się wokół zbliżającego się u nas w domku remontu, kompletowania wyprawki dla Stasia (tak, nasz synek będzie miał na imię Staś;D) i wokół ciągłych wizyt lekarskich... Na szczęście wszystko jest ok, dzidziuś rośnie jak na drożdżach, toteż i przyszła mamusia robi się coraz okrąglejsza;) Jedynie ostatnio jakieś perfidne przeziębienie się do nas przyplątało. Na szczęście sytuacja jest już "w miarę" opanowana (przez "w miarę" rozumie się stan, w którym z nosa nie leje się jak z odkręconego kranu i powoli, baaardzo powoli można zacząć oddychać;p). Jutro mam też urodziny... O matko, jak to szybko mija;p Skończę 22 lata;) Jak to mówi mój Misiek "Stara dupa ze mnie";p

Tęskni mi się za Wami okropnie... Ale nie martwcie się, wrócę! Obiecuję że wrócę niebawem i nadrobię zaległości w miarę możliwości;)

Trzymajcie się, pojawię się niebawem;p;**

sobota, 28 grudnia 2013

Poświątecznie;)

Hej Miśki! Ja to zawsze obiecuję i nie piszę... Wiecie, co się stało? Nasz "wspaniały" internet z modemu nagle nie wiadomo kiedy wykorzystał całe doładowanie w 4 dni! A co najlepsze był właściwie nie używany... Więc zostaliśmy na święta bez internetu i dopiero dziś mam okazję skorzystać z komputera u rodziców...
Święta minęły nam straaaasznie szybko. Standardowo góry jedzenia i masa gości;D Ale ja lubię święta, więc jak dla mnie mogłyby trwać dłużej i bywać częściej... Tylko wczoraj dopadł nas panujący w okolicy wstrętny wirus żołądkowy, więc wymienialiśmy się z Miśkiem dyżurami w łazience;p Straaaszny dzień! Nienawidzę chorób żołądkowych... Na szczęście już jest w porządku;D
A i muszę się Wam pochwalić, że nasz dzidziuś się przełamał i pokazał na USG od przodu. Już wiemy, że to chłopczyk;) Tatuś jest baaaardzo dumny i szczęśliwy;D Haha;)
Teraz tylko wymyślić maluchowi imię... I tu mamy problem;p Są drobne spory, ale przecież mamy jeszcze te kilka miesięcy. Mam nadzieję, że dojdziemy do konsensusu;) A może Wy macie jakieś propozycje?:)

Lecę pogadać z Mamusią, trzymajcie się!:):**

sobota, 21 grudnia 2013

Czyżby złe "bezinternetowe" czasy już minęły?:D

Hej Kochani! Nawet nie wiecie, jak ogromnie się cieszę, że mogę wreszcie naskrobać choć troszeczkę dla Was... Komputer wrócił z naprawy! Po prawie pół roku działa! Boooże, nie wierzę, że udało mi się przetrwać ten straszny czas od września;p Niestety nie będę w stanie jeszcze w pełni korzystać z zalet sieci, gdyż pewnie dopiero po połowie stycznia załatwimy stałe podłączenie do internetu, nareszcie takiego, jak trzeba. Puki co, muszę obejść się pożyczonym od znajomego modemem z sieci, która akurat w naszym domku właściwie nie ma zasięgu, przez co jest baaaaardzo ciężko. Ale strona się włącza, więc bezobrazkowo, bezzdjęciowo, ale jestem;p
Korzystam w tej chwili z faktu, że Misiek pojechał odwieźć mojego Tatę do domu i mogę na chwilkę oderwać się od tego całego przedświątecznego zamieszania... Dom prawie posprzątany, żywa choinka, o której tak marzył Marcin stoi pięknie ozdobiona, jednak w pokoju, w którym się praktycznie ostatnio nie przesiaduje, tu obok komputera... W naszym saloniku będzie niebawem stała sztuczna choinka. Niestety ciepło w tym pokoju zniszczyło by żywą choinką w bardzo krótkim tempie...
Muszę jeszcze dziś zacząć piec... Sernik i miodownik z orzechami oraz mnóstwo pierniczków;) Mam w tym jednak pomocnika... Nie chwaliłam Wam się jeszcze, bo nie było kiedy... Ale przedświąteczny czas radości karze mi podzielić się z Wami moją, a właściwie naszą radością;) Noszę pod serduszkiem małego gałgana, jeszcze nie wiadomej płci, gdyż nie lubi być podglądany i zawsze na USG odwraca się pupą;p
Będzie z nami na początku maja;) Już nie możemy się doczekać!:D
Co poza tym? Życie toczy się po staremu, mimo, że odwrócone do góry nogami;) Ciągle ktoś nas odwiedza, rodzice, siostry... Wszyscy pilnują, żebym się nie przemęczała, chcą pomagać... Dziwnie się z tym czuję, mimo że to już piąty miesiąc i powinnam się przyzwyczaić;p

Oj, kończę, zdaje się, że słyszałam podjeżdżające autko, wróci Misiek, trzeba działać dalej;p
Odezwę się jutro lub pojutrze, na pewno przed świętami...
Dziękuję, że jesteście i byliście przez tyle czasu!:):*

wtorek, 15 października 2013

Ale mi Was brakuje...

Miśki moje Kochane!:) Ale się za Wami stęskniłam... Nie ma mnie i nie ma... Ale nie myślcie, że Was olałam! Dzień w dzień myślę, jak chętnie bym do Was napisała...
Od razu mówię, że to nie żaden kryzysik ani nic takiego. W naszym kochanym komputerze już dłuższy czas temu padł system... Dobrzy koledzy "informatycy" ciągle obiecują, że jutro, że za dwa trzy dni, czy za tydzień... I co? Mija drugi miesiąc a Kasia przygryza zęby mogąc sprawdzić pocztę raz na tydzień na szybko u rodziców... Coś mnie trafia! Zwłaszcza, że nie licząc weekendów, kiedy chodzę sobie do szkoły (tak, zaczęłam zaocznie kosmetykę), całymi dniami siedzę w domu... I co  mam do roboty? Nic! Sprzątam, gotuję, oglądam głupie programy w tv... Ehh... Mam nadzieję, że sytuacja szybko się zmieni i zacznę "być" z Wami na bieżąco;)

Mam tyle pomysłów na recenzje, sporo zrobionych zdjęć... Poza tym muszę się z Wami podzielić tym,co działo się u mnie od wakacji... A uwierzcie, działo się sporo! Całe życie odwróciło się do góry nogami;) Ale spokojnie, zmiany są w większości dobre;)
Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie! Kocham Was i czekam niecierpliwie na powrót do Was na stałe;);**