Hej! Dziś kolejny dzień mojego chorowania;/ I choć mama prosiła "nie wychodź na zewnątrz", nie dało się... Marcin z samego rana pojechał kupić pączki, potem był jeszcze w kilku innych sklepach, trochę sam, trochę ze szwagrem... Następnie Waldek wpadł na kawę i jak to zazwyczaj bywa, jak się dobierze dwóch facetów, to się śmieją z jednej baby, która ledwo żyje, ledwo mówi i ledwo oddycha;/ Ehhh... Misiek odwiózł Szwagra do domu i po przyjeździe wrócił meeeega wkurzony. Pytam się, jak człowiek "Kochanie, co się stało?" A on się drze, że ludzie to idioci, że jeździć nie umieją i takie tam. Konsternacja... Ale zaraz kazał mi się ubrać ciepło i wyjść przed dom. Oczywiście, że schody były śliskie (tak, cały dzień padał śnieg), Kasia musiała spaść właściwie z samej góry. Na szczęście na tyłek, a nie na twarz... Ale podniosłam się dzielnie, choć 4 litery bolały nie miłosiernie... Patrzę na tył auta, a tu tak: zderzak "pogryziony" pięknie przez inne auto i klapa cała wygięta! Najgorzej mnie to denerwuje, że sprawca nie został i nie dogadał się z Miśkiem, tylko zwiał. Wrrr... Nóż się w kieszeni otwiera! Nikt nie wie w ogóle, gdzie i kiedy to się stało. Jak pisałam, Misiek był w kilku sklepach. Pod większością nie ma kamer... A tak się dopiero cieszyłam, że autko nowe mamy... Na dodatek to musiał być jakiś większy samochód. Jakiś dostawczy, albo dżip. Bo za wysoko się odbił, jak na przeciętną osobówkę. No trudno;/
Co poza tym? Przespałam pół dnia. I nawet zjadłam pączki;D Ale nie lubię chorować, nie lubię lekarstw itd. Zawsze jak jestem osłabiona, to zdarza mi się mdleć. Dziś też miałam małą przygodę. Marcin zadzwonił do dzwi, a ja chciałam mu otworzyć. Wstałam z łóżka i mi się tak w głowie zakręciło i czarno zrobiło przed oczami, że nie wiem kiedy uderzyłam o ławę... Zaraz wstałam, żeby otworzyć Marcinowi, który zniecierpliwiony rzucał śnieżkami w okno, myśląc, że śpię. Jak wszedł, to się tylko śmiać zaczął. Bo od razu wiedział, co się stało. Na ziemi rozbity talerz, który leżał na ławie, cukierniczka na podłodze, a cały cukier dookoła, łupki z grejpfruta gdzieś po drugiej stronie pokoju.... Od tamtej pory miałam zakaz ruszania się z łóżka... Mam nadzieję, że to się nie powtórzy przez dłuższy czas...
Poza tym nic się nie działo. Jutro może Kinga wpadnie... Nie wiem też, czy wracać do domu na sobotę... Może lepiej zostać tu i się do końca wyleczyć...
Jutro także... Trzymajcie się! Ale buziaków nie będzie, bo Was jeszcze pozarażam;p
Co poza tym? Przespałam pół dnia. I nawet zjadłam pączki;D Ale nie lubię chorować, nie lubię lekarstw itd. Zawsze jak jestem osłabiona, to zdarza mi się mdleć. Dziś też miałam małą przygodę. Marcin zadzwonił do dzwi, a ja chciałam mu otworzyć. Wstałam z łóżka i mi się tak w głowie zakręciło i czarno zrobiło przed oczami, że nie wiem kiedy uderzyłam o ławę... Zaraz wstałam, żeby otworzyć Marcinowi, który zniecierpliwiony rzucał śnieżkami w okno, myśląc, że śpię. Jak wszedł, to się tylko śmiać zaczął. Bo od razu wiedział, co się stało. Na ziemi rozbity talerz, który leżał na ławie, cukierniczka na podłodze, a cały cukier dookoła, łupki z grejpfruta gdzieś po drugiej stronie pokoju.... Od tamtej pory miałam zakaz ruszania się z łóżka... Mam nadzieję, że to się nie powtórzy przez dłuższy czas...
Poza tym nic się nie działo. Jutro może Kinga wpadnie... Nie wiem też, czy wracać do domu na sobotę... Może lepiej zostać tu i się do końca wyleczyć...
Jutro także... Trzymajcie się! Ale buziaków nie będzie, bo Was jeszcze pozarażam;p
Kochana w nas kiedys uderzyl karawan;/ ale rowniez uciekl i swiadkow rowniez "niby" nie bylo a my mielismy tylko wgniecenie i czarna farbe z tamtego samochodu. Wracaj do zdrówka!!!:*
OdpowiedzUsuńChciałabym spędzić caały dzień w łóżku;)
OdpowiedzUsuńojej, zdrowiej <3
OdpowiedzUsuńdzięki za słowa otuchy <3
Zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńHeh no ja właśnie też jestem chora,masakra :/
OdpowiedzUsuńZdrowia . :D
zdrówka!
OdpowiedzUsuńU mnie niestety takie zawroty też mają miejsce...Z Panem Narzeczonym chorujemy ale już w pracy :( tak to jest nikt za nas nie zarobi na nasze mieszkanko! Zdrowia życzymy! Paskude te wirusy w tym roku!
OdpowiedzUsuńnigdy w życiu nie zemdlałam!
OdpowiedzUsuńa z tym zderzakiem to lipa i chamstwo ze stront tamtego człowieka ;/
No to szkoda, że tak z tym samochodem się stało. Całe szczęście, że to nic poważniejszego :) Natalia.
OdpowiedzUsuńbiedna:( zdrowia!:D
OdpowiedzUsuńCo za ludzie nie wiem jak można tak odjechać, ostatnio ktoś wjechał w tył auta mojej mamy na szczęście spisali oświadczenie i już mamy naprawione z jego ubezpieczenia.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę!
zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem chora niestety;/
OdpowiedzUsuńA ten gość, to jakiś idiota kompletny ;/ Masakra ;/
ojoj.. życzę powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńkamidreams.blogspot.com
dużo zdrowia życzę:)pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę :) Kuruj się miodkiem z herbatką i majerankiem ;)
OdpowiedzUsuńzdrowiej <3
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia i trzymam kciuki za jakieś podszeptne złapanie sprawcy ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, tak, bywa. No ale cooz...
OdpowiedzUsuńSie kuruj ;3
życzę dużej ilości zdrowia . :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy ? Jesli tak pisz u mnie . :)
modowo-kolorowo.blogspot.com
a to peszek z tym samochodem..;/
OdpowiedzUsuńkuruj się i dla własnego bezpieczeństwa nie wstawaj z łóżka;p